Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


niedziela, 19 maja 2013

Odpowiedzi

Skłębiony atrament, kołtunami wijący się wzdłuż, wszerz i w głąb szarego jeziora, które niedawno jeszcze nazwać było można niebem, oznajmiał nieodwracalne zmiany w strukturze świata, w naturze rzeczy. Życie nie umierało, o nie. Nienawiść nie jest tożsama ze zniszczeniem. Nienawiść to potężna energia stworzenia, energia zmiany. Nienawiść to wypaczenie rzeczy zastałych, odrzucenie wyjściowego stanu na rzecz zimnej, sczerniałej, wilgotnej od ślepej determinacji nowej formy i nowej treści.
W porzuconym świecie, pod nieobecność jego stworzycielki, chaos odnalazł swój nowy dom.
Wszystko zaczęło się w innej rzeczywistości, daleko lub blisko, dawno, czy może w przyszłości dopiero. Nienawiść zapanowała nad światem, a jej rządy nowego porządku, okrutne i niepojęte, pozostawiły głęboką bruzdę na dnie oceanu bytu. Znamienne jednak jest, że nawet gdy stracone idee przywrócić się udało, pochłonięte, pożarte dusze zginęły bezpowrotnie. Byli tacy, co nadali im wówczas nazwę Cienie. Byli też tacy, których imiona, ze strachu być może, na zawsze zapomniano.
Odgłosy walki, dopełniane tłumionymi okrzykami bólu i nieprzyjemnym zgrzytem, jaki postanowiła wydawać z siebie zrodzona chwilę temu, abstrakcyjna istota, zlewały się w jedno z wprawiającym ziemię w drgania, powolnym bulgotem. Pękające gdzieniegdzie sklepienie wylewało miliardy litrów brudnej, szarawej wody, która nierealistycznie, niezgodnie z przyjętą fizyką, w bardzo zwolnionym tempie, kilometr po kilometrze, zamieniała przepastne lasy we wzburzony ocean. Ogłuszający huk, jaki powinien temu zjawisku towarzyszyć, zaginął gdzieś w labiryncie zapomnianych praw.
Mol, ignorując narastającą wilgoć pod stopami, uklękła przy zakrwawionym ciele. Zmęczonym spojrzeniem obejrzała ranę.
- Niefortunną krew wybrała sobie Czuprynka do picia - szepnęła. Skupiła się, poszukała zapasu sił, których miała przecież nieograniczoną ilość. Wypełniła umysł obrazem odtwarzającej się skóry i zatamowanego wylewu. - Nie po to dotarliśmy aż tutaj, byś teraz sobie zwyczajnie umarła - dodała głośniej, zamykając oczy. Używanie mocy szło jej gorzej, niż by tego pragnęła. - Obudź się i pomóż mi trochę.
Zabrakło odpowiedzi. Woda była coraz wyżej, coraz groźniej obmywała zaszkarłatowione ciało.
Nie było czasu. Mol nie miała już czasu.
- Irai, idiotko!!
Minęło kilka sekund.
Idiotka z ociąganiem, jakby uraczona ciepłym, słonecznym światłem poranka, rozchyliła powieki. Usta ze świstem nabrały powietrza, powodując gwałtowny atak kaszlu. Wykrztuszona krew rozpłynęła się w niebyt w wodach przyszłego oceanu. Zdrętwiała dłoń powędrowała do rany, po której prawie już nie było śladu.
- Być może ktoś mi kiedyś wybaczy - wyszeptała ledwie słyszalnie, wykrzywiając twarz w grymasie zbolałej rezygnacji. - Chciałam wydostać to z siebie. Dlatego pozwoliłam...
Przerwała. Spojrzenie jej powędrowało w górę, źrenice zastygły w przerażeniu. To, niczym zachęcone treścią wyznania, zawisło tuż nad skurczonymi w potoku mokrej szarości ciałami. Szum nieustalonej formy ucichł nagle, a na nieokreślonej twarzy wykwitł szeroki, złośliwy uśmiech. Istota wystrzeliła w górę, wysoko, aż znikła w nieboskłonie. Mol zerwała się, stanęła prosto, rozejrzała powoli, aż wreszcie spróbowała uspokoić umysł i poszukać wyjaśnienia.
- Zostawiła nas. - Niedowierzająca oczywistej prawdzie, zerknęła ku dźwigającym się na nogi Uparciuchu i Zabójczyni. - Uciekła i zostawiła nas w ginącym świecie... Przecież to niemożliwe, ona nie może wiedzieć, nie ma takiej mocy, miałyśmy ją tu zatrzymać...
Złośnica nie miała ochoty zastanawiać się nad przyczynami. Sama była jedną z nich, a to wystarczy do pewnego pojęcia o rzeczywistości. Wykrzywiając usta z braku sił, zdecydowanym ruchem oddarła jeden rękaw swojej bluzki i związała nim klejące się do twarzy, mokre od wody i krwi, włosy. Twardym wzrokiem obrzuciła towarzyszki.
- Na początek potrzebuję swojego miecza.