Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


sobota, 10 listopada 2012

Klątwa Kocura, część druga

Ktoś pochlipywał nerwowo i z niedowierzaniem.
Inny ktoś krzyknął niespokojnie.
Pozostałe ktosie milczały chyba. Chociaż zniknąć zupełnie ze świata też mogły.
Czaszka miała zamknięte oczy. Bała się broni palnych nawet teraz, tuż przed swoim końcem. Nieważne to już zresztą. Nie trzeba jej więcej patrzeć.
Odrzuciła strzelbę gdzieś na podłogę. Ból roztoczył swe ramiona poprzez całe ciało. Czy to normalne? Nie wiedziała. Nie umierała nigdy przedtem. Gorejąca nieuniknioność samospalenia rozsadzała wnętrzności i w popiół zamieniała wszystko, co Czaszką było.
Chciała wypuścić z oczu kilka łez na pamiątkę temu życiu, ale nie zdążyła. Uśmiechnęła się więc tylko na przekór wszystkiemu, czemu na przekór zawsze być chciała.
Ogień trawił kolejne tkanki, aż skóra jej nawet poczęła dymić, spopielać się, szarzeć. Tak właśnie w tym świecie umierają wampiry - zupełnie jak gdyby natura karała je za wyższość nad ludźmi, za dłuższe życie i ciągłą młodość.
Zakończyła Czaszka swój żywot jako proch i dym, smród spalenia i kłąb bólu. Z rozpaczliwym uśmiechem na twarzy.

Złośnica rozejrzała się powoli. Kocur był martwy. Śpioszek zemdlała chyba. Jej siostrze trzęsły się ręce, gdy próbowała ją ocucić. Róża, skulona na krześle, płakała. Czupryna leżała gdzie upadła, niekoniecznie wciąż żywa. Mundurowy, zamaskowany oddział stał wciąż w miejscu, popatrując bezmyślnie wokół siebie. Gdzieś w tle ktoś dobijał się do drzwi sali. Wiedźma siedziała przy swoim stoliku, chowając twarz w dłoniach.
- To miała być prosta, szkolna historia...? - powiedziała Złośnica bezradnym głosem.
Mol, bo do niej skierowane było pytanie, wzięła głęboki wdech i wyprostowała się. Ściągnęła wiedźmowy kapelusz niżej na czoło i wstała powoli.
- Nie wygaduj głupot. Świat nie zmieni swych zasad tylko po to, by twoja historia była łatwa i bezpieczna. Czaszka nie była mniej realna tylko dlatego, że żyje i umiera inaczej niż my, ludzie. Powinnaś o tym wiedzieć.
Powietrze gęstniało wciąż, nabierając metalicznego posmaku właściwego bliskości potężnej burzy.