Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


wtorek, 10 lipca 2012

Klątwa Złośnicy, część pierwsza

Sporej wielkości, długi nóż wbił się z przerażającą siłą we framugę drzwi, tuż przed Kocura nosem.
Czasu na jakąkolwiek reakcję nie było. Tuż przed nim zakotłowało się coś, co najwyraźniej również dopiero co uniknęło śmierci, a radość postanowiło wyrazić gwałtownym zamachem miecza ku nadlatującej właśnie... Zabójczyni. Krótkie cięcie ze świstem zamordowało powietrze, ale ciała nie sięgnęło. Szybkim ruchem uwolniony z odrzwi nóż od razu wycelował ostrze ku Złośnicy, która przytomnie odskoczyła, przewracając się boleśnie o nauczycielskie krzesło. Zupełnym już cudem odturlała się na tyle prędko, by przeżyć kolejny atak. Za jej zgrabnym przewrotem w tył podążyła ostra stal, nieomal pozbawiając ucha siostrę Śpioszka. Ta z kolei, roztrzęsiona i zapłakana, ocknęła się z szoku i odrętwienia, wydostała zza szkolnej ławki, rzuciła ku walczącym... Dobrze będzie pominąć tu opis ran, jakie by z pewnością odniosła, gdyby nie Kocura interwencja. Ręka z nożem, złapana w żelaznym uścisku, zamarła w połowie drogi. Pikujący miecz zatrzymał się na ciężkiej, skórzanej teczce - zamiast krwi wylały się z niej papierzyska.
- PUŚĆ MNIE!! - wrzasnęła Zabójczyni, gdy również przegub jej drugiej ręki znalazł się w kocurzym zacisku.
W odpowiedzi wylądowała na podłodze, twarzą w dół. Jej nogi zablokował Kocur kolanem, a ręce splótł za jej plecami.
- Puszczę, jeśli się uspokoisz. - warknął, przytrzymując wyrywające się ciało najsilniej jak umiał. Uważnym spojrzeniem upewniał się, że Śpioszek i Złośnica nie odniosły ran.
- Przecież dobrze wiesz co zrobiła!! PUSZCZAJ!! - Zabójczyni próbowała jeszcze krzyku, ale raczej nie miała szansy wiele nim zdziałać.
Oczywiście, że ta scena musiała nastąpić. Wysłużony już nieco instynkt podpowiedział mu, by wyruszyć do szkoły zaraz rano. Opłaciło się. Mogło dojść do prawdziwej tragedii - znacznie większej niż ta, która spowodowała całe zajście. Kocur na wspomnienie minionej nocy mógł na razie tylko zaciskać pięści. Relacje świadków, obrażenia Wilczego nie pozostawiały miejsca na wątpliwości. Bo też raczej wiele nie ma w tym mieście osób posiadających ostry miecz w zasuwanym na zamek błyskawiczny pokrowcu.
Rozumiał furię Zabójczyni, rozumiał aż nazbyt dobrze. Postanowił jednak nie pozwalać sobie na komfort łatwych wniosków.
- Um, przepraszam. - odezwał się głos z okolic drzwi. Przerażone spojrzenia reszty klasy z ulgą przeniosły się na ich młodą nauczycielkę od języka angielskiego, zwaną również Rękawiczką. - Czy... może mogę jakoś pomóc?
- Pomóc raczej nie. - mruknęła niechętnie Złośnica.
Rękawiczka zmarszczyła brwi, zdecydowanie podeszła do przewróconego krzesła, ustawiła je jak należy, rozładowała na biurko ściskany w ramionach stos papierzysk i książek. Wydostała z kieszeni czerwoną, płócienną chusteczkę, przestąpiła nad miotającą się w gniewie i unieruchomieniu niedoszłą morderczynią. Łagodnym ruchem otarła łzy z twarzy Śpioszka, która, plasnąwszy siedzeniem na deski, zastygła w rozchlipaniu.
- Bardzo przepraszam, ale będę musiał je pani ukraść z lekcji. Ta sprawa wymaga poważnej dyskusji. - wyrecytował Kocur grzecznie przez zaciśnięte zęby.
- Nie ma mowy. - odparła bez chwili namysłu Rękawiczka. - Zostają tutaj.
Popatrzyli sobie w oczy.
- Nalegam. - dodał Kocur, oczywiście grzecznie.
- Wiem o tym. - odparła. - Lepiej jednak wszystkim zrobi uspokojenie się, zajęcie myśli czymś innym. Taki nastrój dyskusji, jak panujący obecnie, nie prowadzi do niczego dobrego. - zmierzyła lekkim uśmiechem zarówno Śpioszka, jak i Złośnicę. - No już, wracajcie do swoich ławek. Zaczniemy lekcję. A pan... - zerknęła z lekkim zaniepokojeniem ku Zabójczyni, która, zrezygnowawszy z protestów, skupiła się na sfrustrowanym i wymownym milczeniu. - ... Pan może tu zostać i posłuchać.