Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


sobota, 2 czerwca 2012

Wniebowstąpienie, część druga

Legendy starsze niż czyjakolwiek pamięć podają, iż jeśli bogini płacze przez siedem dni i siedem nocy, nieprzerwanie, to świat cały ósmego dnia przestaje istnieć.


Na dachu, na samym środku, stała szkolna pielęgniarka - dokładnie ta sama, którą Kocur nazwałby Diablicą. Jej typowy dla (teoretycznie) wykonywanego zawodu ubiór kontrastował nieprzyjemnie ze sporej wielkości mieczem, prawdopodobnie wynikiem skrzyżowania tasaka z piłą do metalu, który trzymała w dłoni. Z właściwym sobie uśmiechem na obliczu przystawiała ostrze do szyi Róży. Tej samej, która powinna być bezpieczna w areszcie, która nie miała prawa tu być! Z pewnością fakt, iż okryta była jedynie oblanym setkami linii niezrozumiałego pisma starodawnym płaszczem oraz zawrotną ilością kwietnych płatków nie pomagał zrozumieć sensu tej sytuacji.
Śpioszek jednak nie zwróciła uwagi na te wszystkie szczegóły. Zastygła w drzwiach, niezdolna postąpić kroku. Upewniała się jedynie wzrokiem czy Róża oddycha, czy nie zrobiono jej krzywdy.
- Jaśnie pani raczyła się wreszcie zjawić. - mruknęła właścicielka potomka skalpela i maczugi. Skierowała te słowa nie do Śpioszka, a do wijącej się boleśnie pod jej nogami dziewczyny. Ta z kolei, jak w reakcji na rozkaz, ocknęła się z otępienia, zwlokła do pozycji stojącej i... zwymiotowała, a właściwie wykrztusiła kolejną porcję kwiatowych płatków. Teraz dopiero, jak gdyby poczuła się od tego lepiej, postąpiła kilka kroków ku swojej najlepszej przyjaciółce. Wyraz twarzy, oczu miała jak w narkotycznym upojeniu. Ociekającymi wykrztuszoną właśnie śliną ustami wymówiła głośno i wyraźnie:
"Pani moja! Otwórzmy dziś razem drzwi do piekieł...!"
Gdy tylko rozbrzmiało ostatnie słowo potężne ostrze przedostało się na wolność z Róży piersi. Krople krwi ozdobiły betonowe płyty wokół, stalowe rury wystające z dachu, lampkę nad drzwiami.
Diablica nie pozwoliła na godność ostatniego tchu. Mocnym szarpnięciem wydostała miecz z drżącego ciała, a je same odepchnęła na bok. Zdegustowanym kopniakiem dopełniła agonii i, zgrzytliwie ciągnąc czubek ostrza po betonowej powierzchni, przeszła przez drzwi i dalej w dół schodami nie poświęcając Śpioszkowi nawet grama uwagi.


Zabójczyni odnalazła siostrę zwiniętą w kłębek na szczycie schodów, nie reagującą na żadną delikatną formę zwrócenia uwagi. Umiarkowanie silny policzek również nie działał. Nie mając innego wyjścia wzięła ją na ręce i, stawiając chwiejne, ostrożne kroki zniosła na dół. Uciszyła ochroniarza mroźnym wzrokiem oraz informacją, że jej siostra zasłabła.
Bezpiecznym miejscem wydawała się herbaciarnia, ale niesprecyzowane wątpliwości oraz wrodzony instynkt ostrzegały. Biblioteka zatem.
Ułożyła Śpioszka na podłodze przy jednym z regałów. W szafie obok biurka udało się znaleźć stary, dziurawy koc - lepsze to niż nic.
Gdy tylko upewniła się, iż jej ukochanemu sobowtórowi nie grozi zimno usiadła tuż obok, wywierciła się nieco aż pozycja była w miarę wygodna i, spoglądając z rosnącym niepokojem na zastygłe w bólu oczy rozpoczęła oczekiwanie. Mol przecież musi się tu w końcu zjawić.


Zdecydowanie mogła wybrać wygodniejsze miejsce. Chociażby którąś z sal w starym budynku. Tam zawsze jest pusto i spokojnie.
Bombka w pośpiechu zapinała guziki szkolnej bluzki. Jej aktualny chłopak, ubrany już w pełni, siedział za pobliskim wyłomem i badał sytuację.
- Chyba już sobie poszły. - oznajmił. Nie odrywał jednak spojrzenia od położonej sporo dalej budki z drzwiami. - Jesteś pewna, że wszystko w porządku?
- Tak tak. - odparła szybko i zdecydowanie mniej przekonująco, niż miała zamiar. - Wybacz, wydawało mi się, że coś widziałam i jakoś tak mnie to rozproszyło.
- Przecież to nie szkodzi. - mruknął i westchnął zaraz potem. Kolejne zdanie wypowiedział sporo poważniej. - Po prostu zmartwiłem się o ciebie.
Bombka sama się zmartwiła, ale nie o siebie. Była pewna, że z nią wszystko jest w jak najlepszym porządku. Widziała po prostu coś, czego chyba nie powinna. Wykluczyła już wizję - do aż takiego poziomu upojenia dzisiaj nie dotarła. Alkoholu nie pijała, narkotykami się brzydziła. Wyspała się nawet! Zatem... TO musiało być w jakiś sposób realne. Jeśli tak, to...
Chyba powinna jak najszybciej o tym komuś powiedzieć.