Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


niedziela, 17 czerwca 2012

Szczęście

Kocur i Złośnica zastali herbaciarnię zatłoczoną jak nigdy. Całość zbiorowiska z biblioteki przeniosła się tutaj, gdzie Bombka zdążyła już opowiedzieć co widziała na dachu, Zabójczyni zachwycała się króliczkiem, który nieco już oswojony pozwalał się łaskawie trzymać i głaskać, Wilczy z miną mędrca popijał kolejną już odmianę herbatki, Mol z bardzo skomplikowanym wyrazem twarzy chowała nos w książce, a Śpioszek, która zdawała się promienieć szczęściem, produkowała kolejne porcje aromatycznych naparów, w czym Czupryna z zaangażowaniem pomagała.
Niczym w zmowie, wszyscy zignorowali dzisiejszą matematykę, historię, geografię, plastykę, a i godzina wychowawcza zdawała się być zagrożona.
Na widok przybyłej pary Wilczy odstawił filiżankę, wstał z miejsca, złapał Kocura za rękę i odciągnął w róg pokoju.
- Co wy tu robicie? - zapytał ściszonym głosem. - Coś poszło nie tak? Mieliście być w...
- Wiem. - również półgłosem przerwał mu Kocur, uśmiechając się lekko. Zdawał się być mocno zmęczony. - To nieco skomplikowane, ale ostatecznie wszystko jest w porządku.
Złośnica wybrała sobie stolik bliżej okna i z zadowoloną miną usiadła. Zarzuciła nogę na nogę i jęła poprawiać spięte niedbale włosy.
Reszta (poza Śpioszkiem, która zajęta była akurat nalewaniem wrzątku do filiżanek) popatrzyła sobie na nią, potem na Kocura. Rozległy się porozumiewawcze spojrzenia, a potem zbiorowe westchnienie.
- Zrobili to. - oświadczyła sucho Zabójczyni.
- Dopiero teraz? - zdziwiła się Bombka.
- A więc jednak potrafi zachować się jak mężczyzna. - mruknęła Mol pod nosem.
- Aż zazdroszczę trochę... - jęknęła Czupryna, podziwiając złośnicową figurę.
- ... No popatrz, jakie bystre. - Wilczy spróbował załagodzić sytuację. Nie miał oczywiście szans.
Kocur zrobił minę jakby chciał coś powiedzieć, ale w międzyczasie wrósł w podłogę, zdrewniał i na tym zakończył czynności związane z motoryką.
Śpioszek zastygła na chwilę z czajnikiem w dłoniach. Była schylona nad filiżankami, więc nikt nie mógł zauważyć uczuć, jakie przemknęły przez jej oczy i usta. Trwało to tylko chwilę. Opanowała drżenie dłoni, dokończyła przyrządzanie herbatek. Kiedy odwróciła się do pozostałych, trzymając zastawioną tacę przed sobą, wszystko było już w porządku. Wyglądała zupełnie normalnie.
Z przepraszającą miną wręczyła tacę Czuprynie.
- Najmocniej cię przepraszam, ale muszę pobiec do toalety. - uśmiechnęła się przepraszająco.
Szczęknięciu drzwi towarzyszyło wzniosłe prychnięcie Złośnicy.
- Jesteście zazdrosne i tyle! - rzuciła niczym wyzwanie jedyne zdanie obronne, jakie przyszło jej do głowy.
- Nie ma o co! - oburzyła się Zabójczyni.
- Może troszkę... - potwierdziła zalotnie Bombka.
- Zdecydowanie tak. - oświadczyła Czupryna, stawiając herbatkę na stoliku Złośnicy.
- Dlaczego one dyskutują o takich rzeczach przy nas...?! - Kocur wrócił do życia dość nieoczekiwanie. Ale Wilczy mu nie odpowiedział. Trafił akurat wzrokiem na gniewne spojrzenie, w które przyozdobiona Mol opuściła herbaciarnię, nieomal trzaskając drzwiami.


Odnalezienie Śpioszka nie było łatwe. Gdyby szukał ktoś inny, byłoby zapewne niemożliwe.
Po sprawdzeniu biblioteki, toalet na piętrze i na parterze, zajrzała Mol do dawno nieużywanego składziku przyrządów wszelakich. To był słuszny wybór.
Głęboko za szczotkami na kijach, pękniętą tablicą, kilkoma połamanymi krzesłami i niezliczoną armią nadszarpniętych upływem czasu pudeł kartonowych tkwiła Śpioszek, skulona niczym zastraszony królik. Obejmowała rękami kolana, chowała twarz między nimi. Całe jej ciało wstrząsane było kolejnymi falami płaczu - jednego z tych bezsilnych i zupełnie bezgłośnych.
Mol nie wiedziała tak właściwie po co tu przyszła, ale wydało jej się to słuszne. Tak samo jak przycupnięcie tuż obok i pogłaskanie po włosach tej nieszczęśliwej, rozpaczającej istotki.
- Ja jestem szczęśliwa!! - wykrzyknęła stłumionym głosem Śpioszek gdy tylko wyczuła jej obecność. - Ona całe życie nie miała powodów do uśmiechu i zawsze musiała dbać o siebie albo o mnie! A teraz jest wreszcie szczęśliwa i dlatego ja też jestem!
- Jesteś, ale głupia. - stwierdziła Mol, starając się brzmieć uspokajająco. - Szczęście nie działa w ten sposób.
Odpowiedziało jej dalsze łkanie.
- Zmieniasz dziś nastroje jak prawdziwa nastolatka. - kontynuowała, uśmiechając się odrobinkę.
- ...Przepraszam.
- Powinnaś bardziej uważać. Co będzie jeśli on się dowie jak reagujesz na tego Kocura i spróbuje to wykorzystać?
- ...Przepraszam...
Mol westchnęła cichutko, objęła Śpioszka i przycisnęła mocno do siebie, nie zważając na szybko moknącą bluzkę. Chyba była zbyt surowa. Chciała przecież powiedzieć coś zupełnie innego.
- Możemy tu zostać ile zechcesz. Tutaj nikt nas nie znajdzie. Możesz płakać aż do granicy twoich sił. Nie przejmuj się teraz światem. On istnieje właśnie dzięki temu gorącemu, bolesnemu uczuciu, które masz teraz w sercu. Pielęgnuj to uczucie, gdyż ono właśnie stanowi o twojej sile. Kiedyś, z tą siłą, będziesz mogła znowu sięgnąć gwiazd.