Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


sobota, 9 czerwca 2012

Bardzo

Miniaturowy, zupełnie czarny, uchoklapnięty króliczek kicał właśnie po wyłożonym drewnem korytarzu na piętrze starego budynku, podzwaniając zresztą maleńkim dzwonkiem, przytroczonym do szyi z pomocą purpurowej kolorem wstążki, gdy uwagę jego zwróciły wielgachne drzwi. Zza ich nieprzekraczalnej mocarności odzywały się głosy. Króliczek oczywiście zainteresował się tym faktem nieszczególnie, ale miał na tyle litości dla swojej właścicielki, że przycupnął tuż przed wrotami do miejsca, gdzie różne cosie wydawały sobie znane dźwięki.
Właścicielka owa, wyraźnie nieprzyzwyczajona do wysiłków związanych ze stromymi schodami i nieznanymi korytarzami, dotarła na miejsce sporo po wielkouchym stworzeniu. Odetchnęła głębiej, usłyszała głosy, wzięła króliczka na ręce i z absolutnie zerowym wahaniem wkroczyła do biblioteki.
A tam...
Wilczy natychmiast zauważył i rozpoznał (akurat skupiał się mocno na wodzeniu wzrokiem po lokalnych ścianach) widywaną już w klasie czarną czuprynę oraz, zawieszone tym razem wokół szyi, sporych rozmiarów słuchawki. Mol może by i zauważyła, gdyby nie z zapałem uskuteczniane krycie się za narożnikami stojących z brzegu regałów. Siostry jednakże nie widziały aktualnie świata poza sobą.
- Oto kara za to, że nic mi nie powiedziałaś! - oznajmiła Zabójczyni z zapałem doprawdy zadziwiającym pozbawiając Śpioszka ostatnich, uczepionych jeszcze ramion, fragmentów szkolnej bluzki. Sprawiała przy tym wrażenie, iż nie ma zamiaru na tym poprzestać.
- Siostrzyczka jest po prostu zazdrosna! - wykrzykiwała dla odmiany Śpioszek, blokując wszelkie rozodzieżowienie łapaniem dłońmi za nogę od stołu, na którym siedział Wilczy.
- Żebyś wiedziała...!
Przybyszka, co można by uznać za objaw niepokojący, przeszła z miny zszokowanej do zachwyconej w ciągu zaledwie sekundy. Raźnym krokiem obeszła podłogowe przedstawienie, usiadła na stole i uśmiechnęła uroczo do dopiero teraz zmrożonych nagłym intruzem bliźniaczek.
- Ależ kontynuujcie proszę! - zachęciła, ale Zabójczyni niełatwo pozwalała sobie na pozbycie się swoich wątpliwości.
- Co ty tu robisz? - warknęła nieprzyjaźnie do właścicielki długoucha. Która nie zakłopotała się ani trochę.
- No... Przechodziłam koło budynku, kiedy wybiegł z niego jakiś staruch mamrocząc pod nosem "moja córka z jakimś dziewczęciem zbereźnym jak ona mogła no co się z tym światem dzieje ostatnio". No i mnie zaciekawił, więc przyszłam zobaczyć o co mu chodziło. - tu przelała spojrzenie na w czterdziestu procentach nagiego Śpioszka. - No i widzę, że wiedział o czym mówi.
- Miałaś nadzieję się przyłączyć czy jak...? - odezwał się Wilczy.
Gdzieś pod hebanowoczarną czupryną rozległo się poważne zmartwienie.
- No... prawdę mówiąc to bardzo...
Chwilę ciszy, podczas której obecnym tam osobom wypalały się rumieńce, a umysł na nowo synchronizował z nadszarpniętym poczuciem rzeczywistości, wykorzystała owa Czupryna do uważnego obejrzenia sobie milczącego Mola, który przypatrywał się całości gdzieś z okolic podręczników do geografii. Kolejnym bystrym spojrzeniem objęła (ponownie już) Śpioszka, po raz kolejny zresztą patrzając niby na twarz, ale z wycieczkami w stronę dekoltu.
- Pasujecie do siebie. - oświadczyła głosem stanowiącym prawo.
Wilczy uśmiechnął się pod nosem i również zerknął między książkowe regały, gdzie Mol postanowiła właśnie przyjąć linię obrony przed bezpodstawnymi oskarżeniami.
- Nie wiem o czym mówisz. - rzuciła niedbale.
Czupryna zachichotała.
- A kto powiedział, że mówiłam do ciebie?
Zabójczynię odblokowało.
- O... o... oczymtymówisz?! Żeby niby one...? - powiedziałaby pewnie sporo więcej, ale nagle na jej dłoniach znalazł się króliczek.
- Masz, potrzymaj mi to. - oświadczyła pani kłapouchej kulki futerka, która właśnie wspięła się na tylne łapki i uczepiła pyszczkiem czubka nosa swojego aktualnego siedziska. - I uważaj, on się wstydzi obcych.
Zabójczynię na powrót zablokowało, prawdopodobnie z powodu swoistej mieszanki jej wrodzonej miłości do uroczych stworzeń z kłującym bólem nosa.
Śpioszek oglądała ciąg dalszy przedstawienia z rosnącym uśmiechem. Z nieznanych powodów ucieszyła się nawet, gdy Czupryna przycupnęła obok i wzrokiem wytrawnego badacza jęła pochłaniać wzrokiem jej stanik - Nie zwracaj na mnie uwagi... - zapewniając przy tym z najzupełniej niewinną minką.
W tej mniej więcej chwili w progu niezamkniętych drzwi zjawiła się Bombka.
- O, tu jesteście! Słuchajcie, widziałam takie... Ale co wy właściwie robicie?