Domyślnie prezentowany jest najnowszy rozdział opowieści. Jeśli jesteś tu po raz pierwszy, zacznij od rozdziału pierwszego - link do niego znajduje się po lewej stronie.


środa, 23 maja 2012

To, co niewidziane

Niewielka istota, znana niektórym jako Mol Książkowy, a innym jeszcze pod nazwami Okularnica, Lodówka, Figura Woskowa lub Ta, Która Nie Ma Uczuć, zajęta była właśnie kontemplacją zaawansowanego podręcznika do nauki któregoś z mało znanych dalekowschodnich języków, gdy Kocur postanowił zaryzykować i wsunąć się bokiem w idiotycznie wąski korytarzyk pomiędzy wysokimi szafami pełnymi papierowych klejnotów przeszłości. Biblioteka szkolna była stara, prawdopodobnie tak stara jak Stary Budynek, ale również przebogata w zbiory z konieczności zamknięte w jednej tylko salce klasowej. Rezultatem tego okazały się być trudności w przeciśnięciu się między półkami - trudności na tyle znaczące, że jedynie filigranowej postury Okularnica zdolna była do regularnego i skutecznego ze zbiorów korzystania.
Brnął zatem Kocur z determinacją. Zwykł o sobie sądzić jako o raczej chudej, choć troszkę umięśnionej osobie, toteż szurał dziarsko krok za krokiem prosto, potem za róg, potem dalej prosto, potem róg w stronę przeciwną i już, już widział swoją uczennicę, której zresztą właśnie potrzebował, gdy nogi odmówiły posłuszeństwa. Spojrzeć w dół ciężko było - ciasnota nie pozwalała na tak zaawansowane funkcje organizmu. Poruszać rękoma mógł - jak się szybko przekonał - jedynie w płaszczyźnie ruchu. Coś niepokojąco uciskało mu klatkę piersiową. Nogi wciąż ruszać się nie raczyły.
Wniosek, jakkolwiek przerażający, był tyko jeden: Kocur się zaklinował.
- Erhm. - świadomość braku możliwości ruchu rozlewała się w umyśle jak budyń z pękniętej miseczki. Kiedy jednak już ostygła, uoczywistniła się, pozostałe miejsce zajęła lekka panika. - Ekhm..?
Mol Książkowy oderwała wreszcie uwagę od zawiłości hieroglifów, obrzuciła nieco zobojętniałym wzrokiem ludzki odpowiednik przewróconego na wierzch skorupy żółwia, w końcu pozwoliła wrodzonej uprzejmości wygrać bitwę o atencję.
- Czy mogłabym panu jakoś pomóc? - pytanie poniekąd retoryczne, ale kto wie? Okularnica nie wiedziała, wolała zatem zapytać.
- Tak. Erm. Dzień dobry. Ja... miałem do ciebie sprawę. - podstawą w tak krępującej sytuacji jest nadać sens swoim czynom. Musi być jasnym, że zaklinował się z... ze zdenerwowania, właśnie tak.
- Sprawę do mnie? - Mol aż wsunęła książkę w przynależne jej wolne miejsce.
- Tak! Chociaż w tej sytuacji... zrobiły się z tego chyba dwie sprawy. Pierwsza z nich to... czy mogłabyś mi pomóc wydostać się stąd?
Czuł Kocur jak wstyd ukrwił mu policzki, jak zażenowanie krzyczy mu do ucha słowo "kompromitacja". Cóż... przynajmniej klasa będzie miała powód do śmiechu.
Drobne dziewczę oceniło trzeźwo swoje szanse w próbie wypchnięcia biedaka spomiędzy półek. Nie - przy wypolerowanej podłodze, braku wsparcia dla stóp i małej masie jej ciała to się udać nie mogło. Należałoby wyciągnąć, za rękę najlepiej, wspierając stopy na blisko położonych narożnikach szaf.
- Proszę się nie ruszać. - zarządziła i jęła wspinać się na Kocura, pomysłowo używając jego kolana oraz co bardziej odsłoniętych krawędzi półek. Szło dość sprawnie aż do chwili, gdy trzeba było przekroczyć głowę. Półki się skończyły, podobnie jak kolano. Stanęła zatem chwiejnie na kocurowych ramionach (który mimowolnie zauważył, że czuje znacznie mniejszy ciężar, niż by się można spodziewać). Próba przesunięcia tylnej nogi do przodu zakończyła się zrazu solidnym kopniakiem w szczękę, za który Mol przeprosiła stłumionym głosem. Kolejna próba była udana - aż do momentu, gdy w górze szelestnęło i szurnęło. Kocur poczuł jak coś siada mu gwałtownie na głowie, by zaraz przykryć widoczność bawełnianą granatowością. Skonsternowana cisza pozwoliła obojgu odetchnąć przez chwilę.
- Przepraszam. - rozbrzmiało jeszcze bardziej stłumione niż poprzednie. Dalej akcja poszła sprawnie - zgrabne zsunięcie się na podłogę, ciągnięcie za ramię potrwały ledwie kilka chwil. Wolny już Kocur, oddychając nieco ciężko i kryjąc zmieszanie, wyłuszczył szybko ową sprawę, która zaprowadziła go aż tutaj, do biblioteki.
- Oczywiście, poszukam tych informacji. To żaden kłopot. - usłyszał w odpowiedzi i odetchnął z ulgą. Obawiał się nieco tej dziewczyny, jej surowość i obojętność niepokoiły równie mocno co stresowały.
Wydostali się z książkowego labiryntu już razem, ukłonili sobie nieznacznie. Mol patrzyła, jak Kocur otwiera drzwi, jak znika za nimi.
- Wygodna była.
Zawrócił, spojrzał zza drzwi z miną wyrażającą zaskoczenie.
- Co takiego?
- Głowa. - Mol, dla niewprawnego oka niemal niezauważalnie, uśmiechnęła się.